na Rzecz zachowania Naturalnego Piękna Wsi i Godną Starość

NASZA BEZBRONNOŚĆ

Ziemia na wsi jest naszym ratunkiem – przynajmniej dla tych, którzy jeszcze mają jakie takie zdrowie i rozumieją co tak naprawdę zaczyna się dziać z przyrodą i w konsekwencji z człowiekiem NA CAŁYM ŚWIECIE…, ale początek i koniec naszej egzystencji, to ziemia - kto i jak nią zarządza, a więc i Wójtowie małych wiejskich gminach – ich rozum i serce.

Zrelacjonuję jedno z wiejskich zebrań na Podlasiu – Odbyło się 09-11-2014r. o godz. 16,oo. Sala wypełniona po brzegi, trzeba było nawet czekać na dodatkowe krzesła, które dowieźli z Niemirowa, gdzie odbyła się uroczystość odsłonięcia następnego w tej gminie pomnika-tablicy upamiętniającej walki, o Niepodległość.

Na scenie Ośrodka Kultury kandydaci na WÓJTÓW, siedmiu ich było, w środku sołtys wsi -jako prowadzący zebranie, ( PRZEDWYBORCZE).
Panowie – kandydaci na Wójtów zostali poproszeni o przedstawienie się i zaprezentowanie swoich planów: co by chcieli zrealizować, kiedy zostaną Wójtem…?

Oczywiście nie sposób tu przytaczać, cytować ich zamiary – tyle ich było, (najlepiej odnaleźć ich ulotki: w prasie, lub na stronie internetu). Pomyślałam, że aby zrealizować, to o czym opowiadali; niektórym z nich i życia by nie starczyło, a nie tylko jednej kadencji. Prowadzący zebranie sołtys poprosił o zadawanie pytań. Co jakiś czas dopraszał się, o konkretne pytania – merytoryczne związane bezpośrednio z planami, które zaprezentowali pretendenci do wójtowania gminą. Niestety, to było nie realne z dwu powodów: 1/ tak, jak powiedziałam wyżej – za dużo naraz i nie wypunktowane najważniejsze w sposób wyrazisty i czytelny, pomijając sam sposób prezentacji, (ale o tym później).

Gdyby prowadzący zebranie widząc, co się święci poprosił kandydatów na wójtów, o wybranie najważniejszego punktu swoich planów i ograniczył pytania z sali, najpierw do tego jednego, to może byłaby szansa na jakąś merytoryczność w dyskusji. Dlaczego zamiast tego, zebranie zmieniało się niekiedy w kłótnię personalną…, a w jednym wypadku atak pretendenta do wójtowania jeszcze jedną kadencję w gminie, był tak „poniżej pasa”, że sala zaczęła buczeć i przysporzyła zaatakowanemu, jeszcze więcej zwolenników.

Miałam wrażenie, że w ludziach uzbierało się tyle zawodu z niespełnionych obietnic, aktualnego Wójta – któremu zaufali, tyle upokorzeń, nie załatwionych spraw – czasami banalnych, ale w gestii wójta i istotnych dla mieszkańca, a niekiedy tragicznych, tyle odczuwanych krzywd…

Także obserwując i czując atmosferę - klimat społeczny tych minionych czterech lat, to zebranie w „stolicy” pięknej Gminy Mielnik nie mogło się potoczyć inaczej. Szkoda.

Sam sposób mówienia…? Prawie wszyscy kandydaci na wójtów mówili do ludzi patrząc przeważnie w stół. Jest się mało wyrazistym mówiąc cicho i z głową skierowaną w dół, a nie do ludzi, których się pragnie sobą zainteresować –( i mikrofon nie pomoże).

Nie zależnie od wszystkiego, myślę jednak, że problem jest jeszcze głębszy i zaczyna się dużo WYŻEJ – wyizolowaniem się władzy od ludzi. Władza stała się celem samym dla siebie i dla kasy!

Postanowiłam też zabrać głos, bo ta gmina leży mi na sercu.

 

Nawigator

Licznik odwiedzin

160134
Dziś 20
Ostatni tydzień196
Ostatni miesiąc608
Ogółem160134