na Rzecz zachowania Naturalnego Piękna Wsi i Godną Starość

SPOTKANIE W MEN

Spotkanie Organizacji Pozarządowych z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej - ( na wysokim szczeblu), organizacyjnie było bez zarzutu, natomiast trochę rozczarowało co do programu.

Spodziewałam się spożytkowania czasu na dyskusję na temat: jakie są trudności i co możemy zrobić, aby poprawić warunki rozwoju dzieci i młodzieży z obszarów wiejskich - (tak sugerowało zaproszenie).
Tymczasem większość czasu zostało spożytkowane na relacje uczestników - ( ok. 25 osób ), o tym: co zrobiono w ramach swoich stowarzyszeń, fundacji, organizacji, a głównie, (ale to jest zrozumiałe), o sukcesach i skuteczności działań. Myślę, że ta część mogła się znaleźć w sprawozdaniach, ew. zlecić przesłanie pocztą.

Liczyłam na bezpośrednią - ( na żywo) wymianę zdań, uwag – dyskusję; tego zabrakło, a szkoda, bo nie łatwo i nie często zdarza się być w gronie wspaniałych ludzi: aktywnych, skromnych, autentycznie zaangażowanych w realizowaniu społecznie ważnych akcji.
Życie pokazuje, że najskuteczniejsze (dla każdej sprawy), są kontakty międzyludzkie. Uważam jednak inicjatywę MEN, za cenną i potrzebną.
Zadbano również, abyśmy otrzymali wzajemne adresy – nic więc nie stoi na przeszkodzie do nawiązania takowych np. pocztą elektroniczną.

Spotkanie zaczęło się o 11-ej i było przewidziane do godz. 13-ej.
Wyszłam przed 14 –tą, aby zdążyć na pociąg i dojechać do Siemiatycz przed zmrokiem. Ryzykowałam iść pieszo 25 km. w nocy, przez las – co mi się już zdarzało, tyle, że w zimie - ale przeżyłam.
(„Sieć” autobusów bez zmian: jeden rano jeden wieczorem, albo wcale)!
Po powrocie na moją ukochaną wieś, po przemyśleniu – (na spokojnie) spotkania, w którym miałam zaszczyt uczestniczyć - mam nadzieję na więcej takich inicjatyw, bo uświadamiają terenowym „siłaczom”, że nie są osamotnieni, że są potrzebni, że jest ich sporo i bez względu na trudności - mogą być skuteczni WSPÓŁPRACUJĄC ze sobą - co podkreślił i do czego zachęcał Pan minister.
Jednak czujność - zainteresowanie ze strony MEN- ludźmi działającymi na ternie obszarów wiejskich, jest konieczna; Może HONOROWI PROFESOROWIE OŚWIATY mogliby wesprzeć nas swoim doświadczeniem, autorytetem i wiedzą…?

Tak naprawdę, co dzieje się w terenie, zależy od władz które wybraliśmy: Rady Gmin, burmistrz, wójtowie - realni gospodarze polskiej prowincji.
Od ich poziomu i…, czy są „na czasie”, bo czasy są trudne - wymagają prawdziwego zaangażowania i odwagi, a urzędnicza „poprawność” jest tylko hamulcem - pożywką dla lokalnego marazmu.

(„…..”) MINISTERSTWO RZĄDZI
„ Gminy mimo upływu lat zdają się wciąż nie przyjmować do wiadomości, że nie są tylko pośrednikami w finansowaniu oświaty przez państwo. Stąd niemal wszyscy, od wójtów gmin wiejskich po prezydentów miast, zrzucają z siebie odpowiedzialność, powtarzając jak mantrę: „nie stać nas na dokładanie do światy, ponieważ subwencja jest za niska”.
Rzecznik prasowy MEN Grzegorz Żurawski nie pozostawia jednak złudzeń.


Subwencja oświatowa
nie służy finansowaniu szkół – przyznaje MEN.
Jaki więc jest jej cel?



- Subwencja oświatowa nie jest po to, żeby utrzymywać szkoły. Jest dodatkiem, który państwo daje samorządom. Już w konstytucji jest napisane, że to one mają utrzymywać szkoły z własnych dochodów – mówił niedawno w telewizyjnym programie „BLIŻEJ” Jana Pospieszalskiego. W całym kraju odbywają się protesty przeciwko zamykaniu z powodu braku środków finansowych szkół. – My Polacy – komentuje je rzecznik Żurawski – umówiliśmy się w 1994r., że rząd ustanawia prawo, wykonuje je zaś samorząd.
Zgodziliśmy się na to, aby dać samorządom wolność. Bardzo się cieszę, że wreszcie doczekaliśmy się, niestety w takich okolicznościach, społeczeństwa obywatelskiego; że młodzi ludzie wiedzą, iż powinni (ze swoimi pretensjami – przyp. RM) pójść do wójta, którego wybrali, by dla nich prowadził szkoły – mówi. „

(czyt. całość) http://www.idziemy.pl/polityka/kiwanie-oswiaty/


Rozumiem, że:

  • zmniejszanie ilości etatów nauczycieli,

  • likwidowanie budynków szkolnych,

  • „zastępowanie” w świetlicach wiejskich, profesjonalnych instruktorów „Paniami Świetliczankami” – pełniącymi jednocześnie obowiązki sprzątaczki i odźwiernej,

  • niewłaściwe i niedostateczne wykorzystywanie budynków i pomieszczeń itp. – to nie zależy od Ministerstwa Edukacji, ale od LOKALNYCH DECYDENTÓW.


Zabierając głos na spotkaniu w MEN, – (pominęłam relację ze swoich „osiągnięć” – ze względu na brak czasu), natomiast podzieliłam się spostrzeżeniem, mianowicie: mieszkając od kilku dobrych lat na wsi, zaobserwowałam, że istnieją, jakby dwie „grupy” dzieci i młodzieży – (szczególnej troski): jedni wyciszeni, onieśmieleni, zakompleksieni – bez „siły” przebicia i możliwości samorealizacji, i drudzy manifestujący arogancję, nie uznający jakichkolwiek autorytetów; często „ucieczka” w alkohol, papierosy itp. Przyczyny są różne: bieda, brak stabilności rodziny, brak autorytetów do których można mieć pełne zaufanie, itd., ale jak się przyjrzeć bliżej, to i jedni i drudzy wołają o pomoc !
Ten stan w małych miasteczkach i na obszarach wiejskich trwa od lat i nie można tego nie zauważyć, a przecież programy dla wyrównywania szans są w porządku – więc o co chodzi…?
Jak powiedziałam wyż. – w małych wspólnotach, takich, jak gminy wiejskie, powiatowe, wszystko zależy od miejscowej władzy – to,
w jaki sposób organizuje i dobiera ludzi do odpowiedzialnych zadań…?
Tam gdzie rządzi lokalny NEPOTYZM, KONIUNKTURALIZM, KONFORMIZM nie ma miejsca, środków i czasu dla rzetelnej troski ani o pedagogów, ani o młodzież - a to powinno być priorytetem.

Zwróciłam też uwagę na „nowe” źródło zasobów ludzkich na obszarach wiejskich – niedostatecznie, albo wcale nie wykorzystane, a które mogłoby „odświeżyć” teren; to są „CI POWRACAJĄCY ze świata” do swoich korzeni, albo ci, którzy migrują z wielkich miast, nawet z Europy w poszukiwaniu spokoju i nowego miejsca dla użycia swego potencjału - sił i możliwości. Ludzie wykształceni, obyci, znający języki, specjaliści różnych dziedzin: rzemieślnicy, dziennikarze, artyści, literaci, lekarze, prawnicy…, ale co najważniejsze, na ogół są bez lokalnych obciążeń: zaszłości i powiązań !
Dlaczego nie sięga się po ten zasób ludzi …? Bo władza dla zabezpieczenia swego „autorytetu” i stołka, woli otaczać się „miernemy, ale swojemy” i miejscowy marazm trwa.

Oczywiście tego zjawiska nie można generalizować, ale tam, gdzie to ma miejsce, trzeba działać, bo młodzież jest wrażliwa – widzi i „rejestruje” wszystko, co dzieje się w jej otoczeniu.
(NB, aktualny „wysyp” REFERENDÓW z zamiarem odwoływania miejscowych władz – na coś wskazuje).
Jednakże, aby Wspólnoty Gminne miały się dobrze, mieszkańcy muszą chcieć WIEDZIEĆ: o czym mówią i co postanawiają ich WYBRAŃCY do samorządów - na SESJACH I KOMISJACH RADY GMINY.
Trzeba być obecnym. Dlatego chodzę na posiedzenia, zabieram głos, wnioskuję, krytykuję. Nic się nie zmieni, bez naszego bezpośredniego zaangażowania.
Panie Ministrze, Szanowni Państwo, pozwoliłam sobie „niepoprawnie” poruszyć wątek lokalnych władz, bo jestem przekonana, że to od nich głównie zależy stopień zaangażowania się w problemy młodzieży.


Nawigator

Licznik odwiedzin

160387
Dziś 12
Ostatni tydzień224
Ostatni miesiąc861
Ogółem160387