na Rzecz zachowania Naturalnego Piękna Wsi i Godną Starość

BYŁ KAFLOWY... ALE POOOSZED...

Stałam przed sklepem w Mielniku, podeszli znajomi - mili ludzie, tutejsi. Dzień dobry.
Dzień dobry - nie pojechałaby Pani na zebranie...?
Jakie zebranie?
Kandydata na Wójta z wyborcami.
No, ale jest dwóch kandydatów, to który z nich robi zebranie i gdzie?
Stary Wójt, a zebranie w Wilanowie.
Tylko musicie mnie zabrać ze sobą, bo mój samochód źle zapala w zimie.
Świetnie, przyjedziemy po Panią ok. 16 – ej.
Dobra.   
Pomyślałam - z przyjemnością; wszystko co się dzieje we wsi ciekawi mnie.
Punktualnie 16,30 - już jechaliśmy tzw. Schetynówką - gładka jak stół. (Szkoda, że krótka).

Wchodzimy do DOMU KULTURY - jeszcze jeden płaski, prostokątny budynek w stylu - "barak - pudło" - taki sam jak w Mielniku, tylko większy - a pewnie był tu kiedyś stary wiejski dom z dachem, jak wszystkie piękne, proste chaty na Podlasiu i pewnikiem przerobiony na - NOWOCZESNY, albo od nowa tak zbudowany.

Wchodzę do mocno oświetlonej sali - aż w oczy razi i mimo, że było pełno ludzi, sprawia wrażenie - pustej, zimnej i bez charakteru. Witam się osobiście z tymi najbliżej i kieruję się na sam koniec, do ostatniego rzędu. Nagle jakaś drobna kobiecina, z czerwonym - jakby w burakowym soku umoczonym nosie, cmoka mnie w rękę, no to ja też - pozoruję ten sam gest, aby nie pomyślała, że jestem ważniejsza, (dobre wychowanie zobowiązuje).

W oczekiwaniu na Pana Wójta grzecznie siedzimy. Wzrok błądzi po twarzach, sylwetkach. Zmęczone twarze, spracowane ręce. Ubrani trochę odświętnie, ale ciepło – zima na "Ścianie Wschodniej" nie pieści. Patrzę na tych ludzi ze wzruszeniem.

Przypomniały mi się  zebrania w mojej szkole w Sutnie, z dużym kaflowym białym piecem (do którego zimą, wszyscy się garnęli) i z dwoma ogromnymi obrazami  - "Jasia i Małgosi" - dar od samego Pieńkowskiego ze dworu w Sutnie, ciekawe - KTO JE SOBIE PRZYWŁASZCZYŁ...? Cofam się myślą wstecz - 60 lat temu; jeszcze była moja Matka - piękna, pełna energii i pomysłów na przetrwanie - zanim Dziadźka Stalin i jego pachołki z  NKWD, nie wsadzili ją do więzienia z wyrokiem 7 lat - za noszenie do lasu; kiełbasy, wódki i pieniędzy dla "chłopców" Ratyńca.

Zamyślenie moje, przerywa siedząca obok w beżowej czapeczce - "a Pani to skąd"? Ja z Mętnej - odpowiadam..., a Pani, jak się Pani żyje - pytam.., jak zdrówko?

Oj! Pani tera to dobrze życ, życ ni umierac... Pani, kiedys Pani, to tutaj byli scany poubdrapywane, brudne, a tera ooo! Aż miło pupatrzyc – czysciutko, bilutko..., a piec...? Pani pupatrzy jaki aligancki – za szklano szybo. Tyn stary to był kaflowy, kafli wylatywali, nu wprost puwiedzec... sypał se,  toj  poooszed.  Pani..., tu wszystko zasługa Pana Wójta naszego, a jak...?

Zapytałam -  a z czego Pani żyje? Tu Pani w beżowej czapeczce najwyraźniej straciła rozpęd, posmutniała. "Pani, ja mam tyko sedemset złotych..." Niestety już nie zdążyłam się dowiedzieć, czy to renta za zdaną ziemię, czy emerytura...?
Wszedł Pan Wójt, przyprowadził gościa - Pana o słusznej postawie i prezencji.
Panowie od samego początku demonstrowali ogromną zażyłość i familiarność.
Pan Wójt mówił...  my z Walusiem..., a  Pan Waluś mówił  ja i Genio...
Przekaz był jasny - popatrzcie..., w jakiej jestem zażyłości z ważnym człowiekiem -  był dyrektorem.., teraz wygrał wybory do sejmiku, dalej było -  "... no i my z Walusiem często się spotykamy na korytarzach w Urzędzie Marszałkowskim..."

Ani chybił wszystko obliczone - aby  zrobić wrażenie na "maluczkich"
W międzyczasie wszedł proboszcz - batiuszka również, jako wspomagający Wójta - zasiadł za stołem prezydialnym.
Przez ok. pół godz. było o tym, ile to dobrego dla gminy przysporzyło 20 - to letnie, nieprzerwane  "wójtowanie" - a ile dobrego jeszcze przyniesie...?  "Powstanie fabryka śmieci - wprawdzie w Zakładzie Gospodarki Komunalnej w Mielniku, były ciężkie chwile, ale poradziliśmy sobie...,
co tam ciepłe źródła, jak nie załatwimy sprawy śmieci…" (czytaj publikację p.t. Zaganiacze).
Było o tym, że Waluś przyjedzie na każde zawołanie i nam pomoże..., padło też nazwisko - Ministra Sawickiego. Co do autobusów...? - Jeszcze nie nastąpiło przekształcenie...,
a drogi...? - już się znaleźli sponsorzy...,, - wymieniono też imiona dwu księży, tylko nie bardzo zrozumiałam za jaką przysługę ten  wyraz wdzięczności.  
Ktoś z sali zapytał - "... jak to jest z to wodo? Dalij jo trzeba gotowac…?
Na to ja, (nieproszona i głośno) - a po coście polikwidowali studnie?
Tu Pan Wójt dał półgodzinny wykład; zaczął od tego, że najlepsza woda to w Mielniku, a na bakterię COLI - najlepsza setka, (zaznaczył jednak, iż powiedział to - pół serio...) Było coś, o żeliwnej rurze i bardzo długi wywód, o witaminie "D" - czyli o wapniu - "...bo jak wiecie Mielnik leży na kredzie, a kreda, to wapń, a wapń, to właśnie budulec naszego kośćca" - itd. itp.
A! Było też i "huknięcie" przez całą długość sali na jednego z mieszkańców, (siedział w  moim rzędzie - obok Pani w beżowej czapeczce) - "...a wy tam Pnie, (X) nie siać mi propagandy.."! Pan (X) nieśmiało wypowiedział - że nie sieje żadnej propagandy.

Przyznam - szłam na to zebranie z ciekawością i przyjaźnie nastawiona - lubię wieś, ludzi wsi i wszystko co się w niej dzieje, naprawdę mnie interesuje, ale tu zwątpiłam poważnie - czy możliwe są  jakiekolwiek zmiany? Mówi się dużo o tych stronach, że Polska "B" że - Biedna Ściana Wschodnia - nie bardzo rozumiałam.., dlaczego w regionie - tak hojnie wyposażonym w bogactwa naturalne i potencjał wspaniałych ludzi, panuje  taki "BIERDZIAEW" ?
Z czego to wynika? A mechanizm jest prosty - TRZYMAĆ ZA TWARZ - (aby utrzymać się za wszelką cenę przy władzy, bo władza - to przywileje finansowe).
Warto przytoczyć jeszcze jeden incydent z tego zebrania - dotyczył bezpośrednio mojej osoby.
Otóż,  po ok. półtorej godziny słuchania o zasługach Pana Wójta dla rozwoju gminy Mielnik i o jeszcze wspanialszych możliwościach na przyszłość - grzecznie wstałam, uniosłam dwa palce lewej raki w górę i  (równie grzecznie) zapytałam - czy można?
Zanim wypowiedziałam jedno słowo, Pan Wójt lekko poczerwieniał na twarzy i ostro i gromkim głosem, (jak to się mówi - z kopyta) krzyknął, że nie mam prawa mówić, bo sala jest przez niego wykupiona...!
Na to ja, (również głośno) - powiedziałam.., że Pan jest mężczyzną - ma silny głos, a ja mam głos profesjonalnie postawiony, więc również mogę głośno..., a co do tego, że nie mam prawa mówić...? Otóż  jestem obywatelką Polski Rzeczypospolitej... (i tu wcale nie jestem pewna czy z rozpędu nie poleciałam w - Ludową) -  jestem mieszkańcem tej gminy i nikt mi nie będzie zabraniał i rozkazywał, co, gdzie i jak mam mówić!
Pan Wójt grzmiał dalej,  że gość - (Pan Waluś) się śpieszy...!
Na to ja zwróciłam się do gościa... Czy Pan pozwoli...? Trzy minuty...? Gość odpowiedział, że dobrze - ale tylko trzy minuty. Podziękowałam i zwróciłam się do Pana Wójta - Panie Wójt, jak  Pan to  zrobił, że tak świetnie wygląda -  wyszczuplał, wyprzystojniał… (tu  zobaczyłam *zdobiekane oczy Pana Wójta, więc - zyskując na czasie ciągnęłam...)  
- jest takie powiedzenie - "Jeżeli jesteś, tam gdzie zawsze byłeś, robisz to co zawsze robiłeś i w tym samym co zawsze miejscu, to będziesz miał, to co zawsze miałeś,,
Nie chcecie zmian na lepsze ... to chociaż miejcie swój własny rozum, jak to zresztą w którymś  miejscu swego wywodu –  powiedział Wasz Pan Wójt.
,, MIEJCIE  CHOCIAŻ  SWÓJ  ROZUM,,  to powiedziawszy -  skierowałam się do wyjścia  i przechodząc obok Pana - ( X ), skarconego za sianie propagandy - rzekłam..., a Pan niech mi tu nie sieje propagandy.., żeby to było ostatni raz i energicznie otwierając drzwi - wyszłam, i to tak energicznie, że istota stojąca "bardzo blisko" za drzwiami, salwowała się ucieczką, ale rozcierając
czoło, jeszcze wymamrotała - "Oj!... jego bedze trudno odspawac..." 
W pierwszym momencie nie zrozumiałam słowa - odspawac, ale za chwilę - " poniała tionkuju aluzju" - znaczy się "przyspawany" i  całe napięcie pooooszłooo "w kiebieni matieru...".

Zaczęłam rozumieć mechanizm - TRZYMAĆ ZA TWARZ - i nasunęło się skojarzenie z dziećmi w Afryce, którym biali rozdają słodycze. Dzieci i dorośli  doszczętnie gubią  zęby od sztucznego cukru, którym się ich karmi, ale już nic nie można zrobić - uzależnili się.

Jednak NIE! -  Nie w Mielniku - siedzibie gminy na Podlasiu - (jak mówią) - "czerwony beton" przegrał! Po 20 - tu latach n i e p o d z i e l n e g o "władzowania" Pozostał po nim kuminek zy szklano szybo - zamiast kaflowego pieca  i "bibuła" - rozklejana przez zwolenników, w ostatniej chwili przed ciszą wyborczą w dogrywce.  
Podniosłam z ziemi znalezione przy tablicy ogłoszeń dwa świstki papieru. Jeden  był zapisany drobnym maczkiem, więc "grzechy przeciwnika" nieczytelne, natomiast na drugim - na samym końcu listy dziewięciu przewinień swego konkurenta - tłustym drukiem i na czerwono napisano -  "CZY TE FAKTY BUDZĄ ZAUFANIE TOBOTY"?   
Nasuwa się logiczna odpowiedź - no... NIE! - (klasyczny strzał  we własne kolano).
Może jednak zmiany w Polsce "B" - są możliwe? Za mądrą władzą ludzie pójdą, tylko trzeba iść razem, a nie "trzymać za twarz".
W samym tylko Mielniku na Podlasiu, do drugiej tury wyborów na Wójta, poszło  71% ludzi - a to jest COŚ! - Mielnik się budzi.

* Zdobiekany - zmieszany, spłoszony.


Redakcja Fundacji Engram.

Nawigator

Licznik odwiedzin

160359
Dziś 36
Ostatni tydzień196
Ostatni miesiąc833
Ogółem160359